Żeby sprzedawać truskawki potrzebna jest znajomość języków

Dzisiaj do stoiska podszedł starszy Pan i zaczął coś do mnie mówić. Nie rozumiałam co do mnie mówi. Nie wiedziałam czy ja źle słyszę czy co. Okazało się, że on jest chyba Włochem. Chciał truskawki i czereśnie. Wyciągnął pieniądze i liczyliśmy razem ile ma zapłacić. "uno, dos, tre, quatro".


Pod koniec roboty przyszła kobieta, która dała mi 9 zł i mówi po angielsku, ze chce truskawek za tą kwotę. Rozumiałam co do mnie mówi ale nie mówiłam nic, bo nie lubię mówić a szczególnie w obcym języku. Obsłużyłam i wszystko było git. :)

Dzisiaj szef mnie pochwalił powiedział, że fajnie sprzedaje tylko cicha jestem i nie mam donośnego głosu. Niech nie chce wiedzieć jak ja krzyczę, skrzeczę. Kiedyś mi powiedział, że ja byłabym dobrą synową, bo mało gadam. Moim szefem jest ojciec Adama. :D hue hue hue

rokiowca

Phasellus facilisis convallis metus, ut imperdiet augue auctor nec. Duis at velit id augue lobortis porta. Sed varius, enim accumsan aliquam tincidunt, tortor urna vulputate quam, eget finibus urna est in augue.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz