Festyn parafialny

W czwartek u mnie na wsi był festyn parafialny. Kiedyś w każde Boże Ciało był festyn na boisku, ale przez ostatnie parę lat festynów nie było, bo boisko jest zrobione na cacy i szkoda trawy. W tym roku nasz nowy ksiądz (chyba ze 2 lata jest tutaj księdzem tak przez jakieś 20 lat był ten sam proboszcz) wpadł na genialny pomysł i postanowił zorganizować festyn. Jak za wcześniejszych lat były zabawy dla dzieci, dmuchana zjeżdżalnia, konkursy, malowanie twarzy, grill, występy, wata cukrowa i takie tam. Tylko teraz impreza była u księdza na ogródku i na parkingu przykościelnym. 

Pierwsze co z Dawidem i Borysem postanowiliśmy zwiedzić to strzelnica. Dawid musiał postrzelać. Strzelał w sumie 3 razy, a za każdym razem miał mniej punktów. :D Chyba miał 2-3 miejsce. Od teraz 3 dni jest na zawodach strzeleckich jak z takim marnym wynikiem 82p. mógł tam pojechać. :D




Zabrałam ze sobą Boryska jak już zdążyliście przeczytać. Pokazałam Boryskowi jak jego krewni muszą siedzieć w ciasnych klatkach, jak on ma się fajnie, niczym nie musi się marchwić. Może teraz dziad przestanie mi kable przegrywać, bo znowu mi 3 przegryzł.
Widać strach w jego oczach. Nigdy nie widział swoich krewnych, chyba jedynie w zoologicznym. Później zaniosłam go do zagrody, ale Borys zrobił furorę. Niektórzy myśleli, ze go kupiłam na festynie inni nie wiedzieli co to jest, bo biega na smyczy. Żeby nie było, ze Borysek ma nogi w powietrzu,. Ja mu pupalkę trzymałam. Był bezpieczny w moich rękach.


Na festynie można też było obejrzeć ptaki. Najgorzej chyba miał się paw. ;(




Dawka krewnych Borysinych.





Jeden ptaszek też był bardzo wystraszony jak się obok niego przechodziło. Biedne zwierzaki. ;(



Przy balonikach było coś ekstra fajnego.


Koniki do jeżdżenia. Bardzo chciałam się na tym jednorożcu przejechać ale Dawid mi nie pozwolił. Konik by się nie zawalił, bo niby 70 kg uniesie. Bardzo ciekawie działa mechanizm w tych konikach. Trzeba naciskać na metalowe pedały by konik się podniósł i następnie puścić by pedały poszły w górę. Takie małe dzieciaki zapierdzielały na tym ostro. Pierwszy raz coś takiego widziałam.


Pod koniec imprezy były koncerty.
Był zespół TGD, który bardzo fajnie zagrał i zaśpiewał.
Wolałabym żeby w kościołach tak śpiewali, a nie jakieś smuty. Gdyby taka muzyka leciała na co dzień w kościele to mieszkanie blisko kościoła byłoby o wiele lepsze w niedziele.





Szkoda, że nie było koncertu księdza Jakuba Bartczaka. 

Albo przynajmniej w Radiu Maryja mogłoby coś lepszego lecieć niż jakieś smuty czy np. to:



Nienawidzę tego refrenu. o_O W sumie niektóre dziewczyny mają wpisane jako kariera "jestem mamą". Dlaczego moja sobie nie wpisała? Nie wiem.

Na a już na samym końcu imprezy była dyskoteka i same disco polo. Ja pierdziele. Słyszałam cały czas jakieś piosenki disco polo, które mu już bokiem wychodzą.
Leciała ruda: 


Chyba też "Ona tańczy dla mnie." Dam coś kościelnego, bo oryginału nienawidzę.


Sorki, ale byłam 5 lat z kolesiem, który wielbił disco polo i w aucie tylko to leciało, więc mam już dość. Stare disco polo jeszcze spoko, bo kojarzy mi się z dzieciństwem.

No i to było by tyle. 
Dziękuję za uwagę.

rokiowca

Phasellus facilisis convallis metus, ut imperdiet augue auctor nec. Duis at velit id augue lobortis porta. Sed varius, enim accumsan aliquam tincidunt, tortor urna vulputate quam, eget finibus urna est in augue.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz