Rokiowca

Dawid na chwile obecną jest idealnym mężczyzną. Lata za mną jak głupi, jest w stanie wszystko dla mnie zrobić, zawsze znajdzie dla mnie czas.
Do tego jest przystojny wysportowany nawet mieści się w moich wymaganiach co do wzrostu.
Moja rodzina go wielbi.
Ma pracę, chce wziąć ze mną ślub, już porusza temat powiększenia rodziny. :o
Nie narzeka jak idziemy na zakupy.
Nawet pomalował mi pazurki u rąk. (Chciałam go sprawdzić.)



Tylko jest jeden problem.

Nie kocham go i nie jestem w stanie go pokochać.

Już prawie 2 miesiące się z nim spotykam (tak dość regularnie) i nic. Jestem wredną, zziębłą babą.

Nie jestem w stanie nikogo pokochać. Wkurzające to jest. Jak tak dalej pójdzie to menopauza mnie dopadnie zanim spotkam tego jedynego.

Z Andrzejem się dość szybko rozkręciło, bo byłam młoda i głupia, łatwo było mi bajer pocisnąć.
Jak to było u was z związkami?